niedziela, 29 września 2013

Jak pozbyłam się smoczka

Gdy moja starsza córka skończyła 1 rok, postanowiłam, że czas najwyższy pożegnać się ze smoczkiem. Kombinowałam, myślałam.... i jak to często bywa pomocny okazał się "doktor Google". Zaczęłam szukać i czytać. Po przeczytaniu iluś tam rad ekspertów, psychologów i innych mam wyłonił się konkretny plan. Obcięłam gumową część smoczka w połowie i oddałam smoczek córce. Wprawdzie smoczek przez ten zabieg stał się bezużyteczny, ale jednocześnie nie zabrałam ukochanego gadżetu. Gdy się obudziła wzięła go jak zwykle do buzi i .... zaskoczenie nie miało granic. Ponieważ nie umiała jeszcze mówić, więc zaczęła po swojemu wykłócać się ze smoczkiem. Gadała, krzyczała i nic. Tłumaczyliśmy jej że smoczek miał dość gryzienia i się schował. Więc próbowała go wyciągnąć i kłóciła się niemiłosiernie. Trwało to 2 dni. Na koniec zdenerwowała się, że smoczek jej nie słucha i nie chce wyjść, więc rzuciła nim o ścianę, i skończyły się czasy smoczka. Myślę, że metoda warta spróbowania. Na pewno będę próbować przy młodszej córce i zobaczę czy u niej to też zadziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz